|
Doug Aitken -
New Ocean
Serpentine Gallery, Londyn, 02.10 - 25.11 2001
Wielkie bryły lodu i śniegu powoli poddają się działaniu silnych, oślepiających,
wiosennych promieni słońca. Topniejący śnieg z narastającym hukiem zmienia
się w wartki strumień, otoczony porażającym, jaskrawym światłem. Tak rozpoczyna
się wędrówka przez serię nowych instalacji video Douga Aitkena, zrealizowanych
specjalnie dla londyńskiej Serpentine Gallery.
Aitken, 30-letni Amerykanin, określany mianem młodego geniusza sztuki
video, nagrodzony na weneckim biennale w 1999 roku, zaaranżował budynek
galerii włączając do ekspozycji podziemną salę kotłowni oraz instalując
na jej dachu małą latarnię morską. Zaciemnione sale wypełniają usytuowane
symetrycznie wieloekranowe, błękitne instalacje video. Nowy ocean.
Pierwsza, wspomniana na wstępnie, przywołująca narodziny życia, trzyekranowa
instalacja usytuowana została w podziemiach galerii. Na jej właściwym
poziomie znajduje się duża, podświetlana stereoskopowa fotografia przedstawiająca
ukrytego wśród skał mężczyznę wpatrzonego w czysty, świetlisty krajobraz.
W tym miejscu droga ekspozycji rozdziela się symetrycznie, prowadząc poprzez
dwa (cztery) pomieszczenia do okrągłej sali będącej centrum wystawy.
Pierwsze, symetrycznie usytuowane sale zawierają małe, jednoekranowe
projekcje na okrągłych ekranach, przedstawiające w kontraście naturę (wodę)
i przemysł (miasto). Kolejne usytuowane symetrycznie pomieszczenia zawierają
czteroekranowe instalacje, na których wyświetlane są dwa kilkuminutowe
filmy. Na jednym młody mężczyzna o indiańskich rysach przemierza powoli
pustynię, przedmieścia miasta, sklepy, podziemia miasta. W tym hipnotycznym
rytmie nagle wśród industrialnego otoczenia zasypia, budzi się, zapala
prymitywną pochodnię, ucieka. Na symetycznie usytuowaną, drugą instalację
składa się podobnie zrealizowany film przedstawiający młodą kobietę jadącą
metrem, nagle zapadającą się w odchłań, wirującą na trapezie na przemian
w ciemności i wśród szarych wieżowców. Oba filmy przywołują nieco wspomnienia
kina drogi lat 70., pozornie bezcelowego przemierzania monotonnych przestrzeni
amerykańskiej przyrody i jednakowych miast. Centralna, okrągła sala zawiera
kilkanaście ekranów otaczających widzów, przestawiających odwrócone w
pionie obrazy oceanu i horyzontu. Nad głowami zainstalowano dodatkowo
okrągły ekran (niebo?), na który projektowany jest film przedstawiający
dryfującą w głębinach wodnych sylwetkę ludzką.
Nieco nachalna dwuliniowa symetria całej ekspozycji odbija się więc również
w tematyce prac: woda - powietrze, słońce - mróz, kobieta - mężczyzna,
natura - miasto. I jeżeli można mieć zastrzeżenia do wartości samego,
dobrze znanego pomysłu oparcia ekspozycji na tych binarnych opozycjach,
nie można odmówić Aitkenowi odwagi w stawianiu zasadniczych pytań, dotyczących
czasu, doświadczania miejsc i zdarzeń. Co jest jednak najważniejsze w
tej pracy - to jej bezwstydne, szczere piękno, któremu trudno się oprzeć,
a którego próżno szukać w większości współczesnych prac video. Hipnotycznie
powtarzające się błękitne obrazy rozmieszczone w ciemnym labiryncie galerii
otoczone pulsującą, ambientową muzyką nie ułatwiają jej opuszczenia, zachęcając
raczej do ukrycia się i bezpiecznego snu w jej wnętrzach.
Łukasz
Knasiecki
|
|