Ciemna Strona Miasta


Poznań jest miejscem słabym. Pod wieloma względami. Czasami syf. Byłem ostatnio na Dziedzińcu Zamkowym (jest takie miejsce) na Human Traffic, bo przegapiłem i nie chciałem iść wcześniej. Bo niby kolejny Trainspotting wg. krytyków. A to nie prawda. Film dobry. Nie genialny. Wiadomo. Dobrze się ogląda, no i pierwszy podobno clubbing na ekranie. Niech będzie. Bohaterowie nie są papierowi, zupełnie odwrotnie niż w syfach Kevina Smitha z W pogoni za Amy na czele. Coś wiedzą, rozumieją, główkują po swojemu. To się liczy. Plus rewelacyjne scenki obrazujące świat wyobrażeniowy. Film nie zmierza w jakąś konkretną stronę, a pointa jest słaba. Nieważne.

Projektor na wolnym powietrzu tak charcze i trzaska, że mało co słychać. Jakieś obwiesie za moimi plecami śmieją się cały czas i głośno bełkoczą o dupie maryni. Czuć swąd podpalanych gałązek liści zebranych z ziemi. Czyli film za trudny dla nich niestety. Słowo cipka jest w stanie rozweselić poznaniaka, pierdzenie cipką to już zagłada.

A więc film zajebisty. Niech będzie. I ten nieszczęsny projektor. 7 zł co prawda, ale zawsze. Film się urywa, zielenieje, napisy za szybko (szczególnie te ciekawsze, jeżeli miały działać podprogowo to nie wyszło), dym z papierosów i skręcony kręgosłup na ławce bez oparcia. Przeżyję. Dziedziniec Zamkowy jako doświadczenie jednorazowe tak. Reszta to ściema. Rozweselone mordy ludzi głupszych jeszcze niż ci na ekranie.

Charczący po dragach Vader i Han Solo szmuglujący w Sokole milenijnym białe proszki, w pięciogodzinnej rozmowie z nieznajomym. W cztery oczy przy okrągłym stoliku. Wizje, majaki, zwolnienie rytmu serca i kamery. Od dzisiaj tak jak wcześniej tylko w zamkniętym pomieszczeni. Ciemnym i cichym. Poznań jest miastem beznadziejnym. Pełnym nieporozumień i zepsutych serów. Z twarzą debila ufyflaną piwem, w mroku ścian kamienic. Ani wybuchów, ani walk na świetlne miecze.

Zostań w domu i włącz telewizję. A nóż coś zobaczysz.

txt+rys:tape