Ćma Barowa

Istnieje powiedzenie, że każda legenda zawiera ziarno prawdy. Prawda o ćmach barowych zawierać się ma w samej ich nazwie. Jak ćmy do źródła światła, tak ćmy barowe podążają do ulubionego lokalu, gdzie czeka je niechybna zagłada.

Na dodatek ćma jako zwierzę budzi raczej niechęć i straszy brzydotą. Niestety, motyle w naszym społeczeństwie lubią spędzać czas wpatrzone w telewizor...

Żeby zostać brzydką ćmą barową należy:

1. Odwiedzać jeden, ulubiony lokal.
2. Odwiedzać go jak najczęściej.
3. Znać inne osoby identyfikowane jako ćmy barowe, a nie znać i nie wykazywać chęci poznania pozostałej klienteli.

Wtedy i tylko wtedy możesz, drogi czytelniku, pozwolić już innym, by źle cię traktowali, nakłaniali do straceńczego trybu życia i wieszczyli ci groźną przyszłość. Ćma barowa popada w podejrzenie z paru powodów. Pierwszym, i jak myślę, mało istotnym, jest jej nieokreślona orientacja seksualna. Znany jest przesąd dotyczący przebywania w lokalach osób samotnych (dziewczyny rzekomo oczekują w nich tylko na propozycję chłopców, chłopcy rozglądają się za dziewczynami wartymi ich propozycji). Dalibóg, prawdziwe zgorszenie wywołuje jednak osoba wielokrotnie pojawiająca się w lokalu sama i nie uczestnicząca w owej grze propozycji. Za absurdalny dowód, że osoba taka jest np. homoseksualistą, służyć ma właśnie fakt jej samotniczego trybu życia (tak jakby geje byli ascetami). Nikomu nie przychodzi do głowy, że ulubiony lokal ćmy barowej jest jej azylem - wprowadzenie tam osoby, z którą się jest lub chce być w związku grozi niebłahymi konsekwencjami (możliwością przykrego spotkania jej tam po zerwaniu, możliwością przyjścia jej tam z wymówkami itd.).

Prawdziwym nieszczęściem ćmy barowej jest jednak jej alkoholizm. Ileż to razy już słyszałem napoczynając pierwsze piwo "A ty co, znowu pijesz?", od osób bardziej wstawionych albo zamawiających swoje pierwsze piwo. Albo nieco absurdalne stwierdzenie: "Znowu cię tu widzę! Ile razy przychodzę, tyle razy tutaj przesiadujesz i pijesz!". Ze stwierdzenia tego wnosić by raczej należało, że ćma barowa i jej krytyk pojawiają się w lokalu z równą częstotliwością. I, dodam, w tym samym celu: żeby się napić... Krytyk nie byłby w niczym lepszy od ćmy. Gdyby zresztą stereotyp zmasowanego i bezprzykładnego alkoholizmu był prawdziwy, żadna ćma barowa nie osiągnęłaby wyników w pracy i nauce. Bo jak można np. uczyć się, skoro ciągle siedzi się w lokalu i pije, a przez to niedojada i niedosypia. I tak w naszym kraju (wbrew oczywistym faktom) występuje np. dogmat uczonego o cechach średniowiecznego mnicha, a profesor o orgiastycznym trybie życia wydaje się sprzecznością samą w sobie. Oto kolejna społeczna cecha ćmy barowej: lenistwo.

Krytykom wypada przyznać rację co do jednego. Ćma barowa to osobnik dość przewidywalny: z góry wiadomo gdzie i o jakiej porze się pojawi. Skoro jednak woli napić się piwa, zamienić kilka słów z innymi ćmami, posłuchać muzyki, zamiast wysłuchiwać durnowatych wiadomości i oglądać debilny telewizyjny serial... Życie poza środowiskiem naturalnym ćmy, jej lokalem, jest przecież nienaturalnie uporządkowane w rytmie tygodniowym: od poniedziałku do piątku męczarnie domowe po pracy, a w piątek wściekły nalot na knajpy. Ćmę cechuje rozsądek i ekonomia wysiłków: robi swoje powoli, lecz stale.

Ćmy barowe tworzą stada w obrębie swojego lokalu, w nocy rozchodzą się do domów samotnie lub parami. Horda owadów przy barze tworzy zwartą gromadę, która czasem wyłania z siebie przywódcę stada. Zostaje się nim przez prawo zasiedzenia (pierwszy przybyły wita kolejnych przychodzących), przez posiadanie informacji i rzeczy potrzebnych stadu (tzw. rytualny intelektualizm - obejrzane nowe filmy, obrazy, przeczytane książki; zapasy do podzielenia: papierosy, przekąski itp.).

Tak zorganizowane grupy obowiązuje swoisty system reguł. Zły to ptak co kala swoje gniazdo. Rolę zewnętrznych unormowań spełniają nakazy barmana. Ćmy mogą być hałaśliwe, trudne we współżyciu, wręcz upierdliwe, ale nie bredzą i nie są agresywne (czy barmani i barmanki zgadzają się?).

Dla wielu osobników młodych, wyrosłych z zezwierzęconym społeczeństwie polskim, środowisko ciem jest niezła szkołą współżycia społecznego. Można jedynie współczuć obsłudze barowej zmuszonej do oglądania nocnego świata w postaci tła złożonego z tych samych twarzy. Trzeba jednak zwrócić uwagę na fakt, ze bierne, kontemplacyjne życie barowej hordy zapewnia lokalowi stały dopływ gotówki. Gdyż ćmy pracowicie swoje pieniądze przelewają w płyn.

papillon de la nuit