
Grupa skupiająca poznańskich młodych artstów. Jej muzycznym ramieniem
jest formacja Defekt Efektu. Stado zorganizowało w Kisielicach 2 imprezy,
w roku 2000 oraz dwudniową w listopadzie 2001.
10.11.2001, 20.00
KTO POCZUŁ TEN WYTOCZYŁ
Na imprezę składa się cykl wykładów:
1) Marek Noniewicz - MAIL-ART czyli sztuczka poczty
2) Paweł Kula - Kto poczuł ten wyticzył
3) Paweł Kula - Tym musi zająć się człowiek...
11.11.2001, 20.00
Koncert grupy DEFEKT-EFEKTU : DZIEŃ NIEPODLEGŁOŚCI
Kto poczuł ten wytoczył... (fragment)
(...) Nierzadko na korytarzu można było dostrzec zgrupowania organicznej
materii uczniowskiej splątanej w tajemniczym rytuale. Wyselekcjonowany
starannie z grona klasowego osobnik wił się postękując pod zwałem ciał
swoich kolegów. Kiedy udawało mu się już wyswobodzić ulatniał się dyskretnie
masując zmitrężone członki - pozostali uczestnicy nieprędko dowiadywali
o nieobecności swej ofiary. W miarę upływu czasu poziom zaangażowania
poszczególnych amatorów tej zabawy ulegał zróżnicowaniu - im bliżej podłogi
tym mniejsza ochota na uczestnictwo.
Powyższy fragment dotyczy zapomnianej już dzisiaj zabawy, którą można
by nazwać roboczo: "Na niego!" - tu warto zwrócić uwagę na intonację
i artykulację ponieważ sformułowanie to funkcjonowało właściwie jako okrzyk
bojowy("Na niegooooo...!"). Co ciekawsze okrzyk ten był wezwaniem
do ataku większej i silniejszej grupy na zagubioną i pozbawioną sojuszników
jednostkę. Jednostka ta to zazwyczaj niezbyt lubiany i najsłabszy osobnik
w klasie. Atak niekoniecznie frontalny kończył się gremialnym przykryciem
delikwenta ciałami atakujących. Niektórzy uczestnicy ataku czekali do
momentu, w którym pierwsze ciała przykryją ofiarę i wtedy z niewielkiego
rozpędu wskakiwali na pulsujący ciepłem pagórek. Przebieg całości zależał
od temperamentu uczestników oraz od poczucia humoru wybrańca przygniecionego
do płytek PCV.
Zupełnie inną zależnością związany był ceremoniał udzielania reprymendy
przy pomocy narzędzi typu "muka" i "blacha". (...)
cdn.
paweł kula
Tym musi zająć się człowiek...
W lutym 1976 roku Gerard Kula - fotoamator uczestniczył w wykładzie,
któremu towarzyszył pokaz przezroczy. Aparatem marki "Fed" postanowił
udokumentować projekcję. Ambitnie i z wrodzoną mu werwą zabrał się do
pracy. Poruszając się w obszarze tradycyjnych obrazowań wyseparował światłem
lampy błyskowej z przestrzeni sali biały kwadrat ekranu projekcyjnego.
Iluzja prelekcji zastąpiona została sumą świateł flesza i projektora.
Dziesięć lat póĽniej ten sam człowiek pokusił się o dokonanie następnej
analizy. Postanowił sfotografować obraz telewizyjny przedstawiający papieża
Jana Pawła II. Uchwyciwszy w kadr telewizor "Neptun 505 kolor"
nacisnął kilkakrotnie spust migawki zalewając ekran odbiornika oślepiającym
światłem lampy błyskowej. Efektem tego działania było ujawnienie białej,
świetlistej kuli w centralnej części kineskopu. Przez wiele lat prace
te spoczywały ukryte przed okiem krytyków w zakamarkach domowego archiwum.
Przypadek sprawił, że możemy obecnie delektować się ich wizualnym i intelektualnym
potencjałem.
Standardowe widzenie rzeczywistości i przykrawanie jej do z góry przyjętych
założeń jest stanem powszechnym aczkolwiek nie jedynym. Fotografia to
zapis rzeczywistej energii. Przy dostatecznej ilości światła powstaje
obraz - jeden z możliwych. Każda hipoteza może posiadać znamiona realności.
Poza granicami wzroku i wyobraĽni zachodzi równocześnie mnóstwo procesów.
Wszystko, co może się stać z pewnością się wydarzy. Ujawnianie tej prawdy
powinno stać się celem nadrzędnym każdego fotoamatora.
Więcej światła i amatorskiej świeżości - tym musi zająć się człowiek...
PAWEŁ KULA
Szczecin, 13.04.2000 rok
|